Dygnitarz wolne dziecko
Doczekałam się. Po trzech wyczerpujących miesiącach w pracy udaliśmy się na urlop. Fakt, że tylko tydzień, ale dobre i to. Dzieciaki były z tego powodu bardzo zadowolone. Wybraliśmy się w Bieszczady. Podróż minęła nam, dość szybko.
Podróż z przygodami
Dygnitarz i Miłek bardzo dobrze znoszą podróże. Po drodze spotkała nas burza. Zapomniałam już, jaką moc ma w górach to zjawisko. Dygnitarz przespał całą burzę, na nasze szczęście. Mógłby się wystraszyć. Bardzo wiało, a pioruny waliły, jak oszalałe. Mieliśmy z mężem niezłego pietra. Po drodze mijaliśmy połamane drzewa, których konary leżały na ulicy. Gdy dotarliśmy do celu podróży, było już późne popołudnie. Rozpakowaliśmy się. Dnie mijały nam bardzo błogo. W Bieszczadach jakby czas płynął wolniej?
Przełamywanie barier
Chce Ci się pochwalić, jedną ważną rzeczą, związaną z Dygnitarzem. Po utracie mojego drugiego dziecka byłam bardzo przewrażliwiona na punkcie syna. Wszędzie widziałam potencjalne niebezpieczeństwo. Musiałam go mieć prawie cały czas na oku.
Czy widziałeś, jak koszykarz podczas meczu kryje pilnuje (pilnuje) zawodnika z przeciwnej drużyny? Ja dokładnie tak samo się zachowywałam.
Chodziłam za nim, przed nim z szeroko rozstawionymi, ugiętymi nogami. Do tego ręce rozłożone, wyglądałam trochę niepoważnie. Nasze dziecko patrzyło na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami i krzyczało:
– mamo chcę iść
Mąż mi czasem w żartach dogadywał:
– tak do osiemnastki będziesz za nim chodzić?
Z drugiej strony wiedział, czym jest spowodowane moje zachowanie.
I właśnie w Bieszczadach pozwoliłam mu na tę wolność. Uświadomiłam sobie, jak jemu to jest potrzebne. Przestałam być bardzo wylęknioną matką. Choć to nie była prosta sprawa, czasem emocje matczyne brały górę. Zaufałam mojemu dwulatkowi.
Wolność
Niech moje dziecko rozwija skrzydła i doświadcza życia. Dygnitarz korzystał ze swobody. Dotykał wszystkiego. Robaków, ślimaków, motyli nawet udało mu się poobserwować jaszczurkę. Potrafił godzinę siedzieć nad potokiem i rzucać kamyczki do wody. Ja relaksowałam się, słuchając płynącego potoku. Wspinał się na górki, pagórki i schody.
Jaką miał radość w oczkach, że matka się przełamała i pozwala na tyle ciekawych rzeczy. Codziennie rano chodziłam po trawie na bosaka. Jakie to niesamowite uczucie poczuć trawę i ziemię pod stopami.
Jednak bycie z naturą za pan brat, daje niesamowitego kopa. Jestem zauroczona klimatem bieszczadzkich terenów i dumna z siebie, że pozwalam w końcu Dygnitarzowi zdobywać świat.
Ten tekst został opublikowany w miesięczniku AKSON w cyklu „Ja Zwykła Matkaa”.

Komentarze
Retromoderna w dniu 30 września 2018 o 16:14
U mnie w sumie takie klimaty dzieci mają na co dzień, mieszkamy po za miastem. 😉 Ale czasem bywam przewrażliwiona, jak dzieci rosną dochodzą inne, poważniejsze problemy. Ale dajemy radę. 🙂
Ewa www.inaisewa.blogspot.com w dniu 1 października 2018 o 18:37
Wolność, swoboda i nowe doświadczenia, to co lubimy dawać sobie i swojemu Synowi. Tam jakoś jeszcze nie dotarliśmy.
Aleksandra Załęska w dniu 1 października 2018 o 21:54
Wiem o co chodzi – ja też o Janka drżę, boję się, żeby nic mu się nie stało, ale wiem, że potrzebuje wolności, potrzebuje tego, aby o sobie stanowić i zdobywać doświadczenie
Agnes w dniu 1 października 2018 o 23:01
Kochana rozumiem, że boisz się o swoje dziecko, ale przypomnij sobie czy Twoi rodzice też Cię tak pilnowali? Ja łaziłam ze starszym o 7 lat bratem po wszelkich chaszczach i drzewach, często zwisałam z gałęzi, przeskakiwałam przez płot jak kot w wieku kilku lat, jadłam truskawki z piaskiem, łapałam wszystkie napotkane żaby oraz jaszczurki i przynosiłam do ogrodu, niejeden raz wracałam do domu z rozbitym nosem na sankach i odmrożonymi palcami… i żyję.
Czasem żałuję, że już tak nie potrafię się cieszyć życiem jak wtedy, ale wspomnień mi nikt nie odbierze 🙂
Paulina Jędrzejczak konferencja w dniu 2 października 2018 o 09:15
Ciekawi mnie skąd pomysł na imiona dla dzieci, nie czytałam Cię wcześniej, ale na pewno jeszcze wrócę ????
P.S. Bieszczady to świetne miejsce na urlop, nawet krótki;)
matkaa w dniu 3 października 2018 o 07:44
Miłek to Miłosz.
Dygnitarz to Ignaś. Tylko jego prababcia go tak nazwała jak był niemowlakiem. Fajnie że Ci się spodobało 🙂
... w dniu 2 października 2018 o 18:10
Śliczne zdjęcia.
Matkatesterka w dniu 2 października 2018 o 18:52
Kocham Bieszczady, tam faktycznie czas płynie wolniej 🙂 To super miejsce w każdym wieku, każdy znajdzie tam to czego szuka!
Magda w dniu 2 października 2018 o 19:03
Piękna fotorelacja, Bieszczady są cudowne <3
Magdalena Szymańska w dniu 3 października 2018 o 14:18
Ha ha my, matki, tak mamy, że musimy się nauczyć nie chodzić tak wciaż za dziećmi 🙂
Ciekawska Magdalena w dniu 4 października 2018 o 08:22
Ja na swój urlop musiałam więcej czekać hi
Świat Toli w dniu 4 października 2018 o 08:49
W Bieszczadach byłam całe wieki temu. Chciałabym żeby moje dzieci też tyle podróżowały co ja w dzieciństwie i w latach nastoletnich.
Bea w dniu 4 października 2018 o 09:02
Piękna pogoda Wam się trafiła 🙂
Gosia w dniu 4 października 2018 o 11:58
niech doświadcza! zdobywa świat! Zapraszam też do nas https://www.timosimo.pl/_blog/27-Kompletuje_komplementy.html po dawkę humoru 🙂 i… po inspiracje prezentowe http://www.timosimo.pl
Ania, Kęsy Codzienności w dniu 4 października 2018 o 12:33
Miałam podobnie przy pierwszej córce, teraz szybciej odpuściłam. Choć nie zawsze ???? Dygnitarz to już duży chłopak, da sobie radę ???? a Twoje serce wypełni dumą, Klaudio – do niego i do siebie. ????
Anera w dniu 6 października 2018 o 09:01
Gratuluję przełamania lęków. Dzieciom wolność jest potrzebna. Bardzo.
Sandra Kozłowska w dniu 6 października 2018 o 09:16
Nawet tydzień to jest do ry na odpoczynek. Jeśli chodzi o burze to jestem w szoku ze młodzieniec przespsl. Ja bym się obudziła.
Sylwia z Moc Kobiet w dniu 6 października 2018 o 09:49
Tak, wielkie gratulacje, że pokonalas siebie. Nie wyobrażam nawet sobie, co przechodzilas. Wiem jednak, że teraz będzie tylko lepiej. Ty to wiesz. 🙂
Podobne zachowania obserwuje u babc względem moich dzieci, ale nie jestem w stanie tego zmienić, mogę tylko akceptować i cieszyć się, że jednak dzieci mają swój dom i rodziców.
Wspaniałe zdjęcia! 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam ????
Mama do Sześcianu w dniu 7 października 2018 o 16:27
Wspaniałe miejsce! Czasami trzeba wyrwać się choć by na chwilę, a wieś to doskonałe miejsce dla malucha 🙂
Bookendorfina Izabela Pycio w dniu 7 października 2018 o 18:31
Sympatycznie wspominam rodzinne wypady z rodzicami nad morze, jednak najbardziej cieszyły mnie bieszczadzkie wypady, niezwykła radość dla zmysłów w otoczeniu tak wspaniałej przyrody. 🙂
Karola Buszujwkuchni w dniu 8 października 2018 o 08:25
Takie dawanie wolności jest napewbo lepsze i sprzyja rozwojowi dziecka niż ciągłe trzymanie pod kloszem! No i fotoleracja piękna, pozdrawiam!