Krótkie dumania na temat macierzyństwa … ;)
Kiedyś obiecywałam sobie że moje dzieci:
- nie będą oglądać telewizji,
- nie będą korzystać z tabletu,
- nie będą jeść słodyczy
Będą grzecznie zasiadać do stołu i mówić 😉 tak matko, tak ojcze lub słucham matko, słucham ojcze 😉 W praktyce wygląda to troszkę inaczej, odziedziczyły temperament po mamusi, są głośne, energiczne, spontaniczne i za to je kocham.
Za nim zostałam matką, moje wyobrażenie na temat dzieci było ciut inne 😉 Z boku wszystko wygląda inaczej, może troszkę łatwiej. Choć raczej nie byłam z tych bezdzietnych komentujących… :
- moje dzieci na pewno nie będą tego robiły,
- i ty im na to wszystko pozwalasz ?,
- moje będą mniej energiczne,
- z pewnością grzeczniejsze,
- czy one tak zawsze krzyczą?
Hahahaha teraz mnie to wszystko bawi, bo jestem matką dwóch energicznych synów. Obydwaj mają donośne głosy, starszy lubi sobie pośpiewać ( to jakaś forma relaksu, chyba Tylko dla niego 😉 ). Dygnitarz mu śmiało dorównuje, jego płacz niejednego znajomego postawił na równe nogi ;). Także mamy w domu wesoło, jesteśmy Typem rodziny włoskiej, chodzi tu oczywiście o temperament. Nie oto że moim prawie 40 letnim mężem rządzi jego MAMMA ;D !!! jak to bywa we Włoszech. O mamma mia chyba bym tego nie ździerżyła ;). Jest u nas głośno, dużo się śmiejemy, krzyczymy, wygłupiamy. Czasem zauważam że bezdzietnych znajomych męczy ta atmosfera, a my nie kiedy ulegamy ich nastrojom i zaczynamy strofować dzieci. Tak zdecydowanie zamieniamy się w treserów:
- będzie tu cisza,
- na górę do swojego pokoju,
Tak jakby nam było wstyd że nasze dzieci są energiczne, roześmiane. W sumie nie wiem czemu ten trening ma służyć, dlatego od jakiegoś czasu jesteśmy spokojniejsi. Przestaliśmy tresować i zakazywać wszystkiego. Bo to poprostu nie skutkowało. To są nasze dzieci i ich dom, to one mają się tu czuć komfortowo. Bo gdzie mają być sobą, jak nie we własnym domu. Staramy się wyznaczać dzieciom granice, wysyłać jasne i proste komunikaty. Bo wiemy że one tego potrzebują, wtedy lepiej funkcjonują, czują na co mogą sobie pozwolić a na co nie.
Czy ludzie zrobili się jacyś zgorzkniali? Ba, ja nawet w supermarkecie widzę panie głupio spoglądające na mojego starszego syna, gdy on cieszy się jak dziecko bo kupił sobie lizaka. Jego śmiech jest szczery, spontaniczny to jest w nim najpiękniejsze. A im to właśnie najbardziej przeszkadza, ten śmiech……….
Tak na koniec, taka myśl
Z wychowaniem dzieci jest trochę tak jak z przepisem kuchennym każdy dopieszcza i doprawia według własnego smaku. Czasem się coś przypali, czasem nie dogotuje, innym zaś razem przedobrzymy z jakąś przyprawą. Najważniejsze że staramy się ten przepis ulepszać, pracujemy nad nim. ( Przepraszam za porównania kuchenne, lubię gotować i może to stąd 😉 ). Każde dziecko potrzebuje innej atencji, każde dziecko jest inne, nie ma jednej receptury na dobre wychowanie. Ja wam jej nie podam, sama wraz z mężem uczymy się jak popełniać najmniej błedów.
Owocnego szukania idealnej receptury,
bo nikt wam jej nie Da :)…
Komentarze
maluchwdomu1 w dniu 5 sierpnia 2017 o 20:47
Większa część teorii bezdzietnych upada gdy zostają rodzicami. Mi przy jednym się udawało. Sama nie oglądałam zbyt dużo tv więc moja córka pierwsze dwa lata zaznała jej tyle co kot napłakał, tablet tylko w podróży autem, słodycze ograniczam, ale babcia nic sobie z tego nie robi…
Jazwyklamatkaa w dniu 6 sierpnia 2017 o 05:24
U mnie przy pierwszym było podobnie, z przyjściem na świat Dygnitarza troszkę się zmieniło. Babcie przychodzi do wnuczków jak ma ochotę – czyli bardzo rzadko. A ze słodyczami przeszłam Batalię Miłek jest uczulony na kakao. O tym pisałam w „Mama będzie Zła „….. my wychowujemy dzieci , wyznaczamy granicę, przyjdzie babcia i potrafi zburzyć wszystko 😉
Gosia w dniu 6 sierpnia 2017 o 05:55
Od chwili kiedy urodził się mój 2 synek nie mam zwyczajnie czasu na nudę. Sporadycznie oglądam tv, staram się jak najwięcej czasu i uwagi poświęcać jemu.
Jazwyklamatkaa w dniu 6 sierpnia 2017 o 06:06
Kiedy miałam jednego synka, telewizji nie oglądał. Kiedy pojawił się Dygnitarz, przyznaję czasem korzystam z bajek w telewizji. Choć nie uważam tego za coś bardzo złego ;).