Mama na całego
Zapraszam Cię na wirtualną kawę z Moniką.
To była pierwsza kobieta, którą poznałam w blogosferze. Dziękuję losowi za to, że trafiłam na tak pozytywną osobę.
Sama o sobie pisze tak:
„Mam na imię Monika.
Jestem mamą 4 dzieci, 3 synów (starszych 17, 13 i 7 lat) i jednej córki (2 latka).
Z wykształcenia jestem psycholożką, pracującą przede wszystkim z dziećmi i rodzinami.
Jako swój zawód wybrałam psychologię, ponieważ fascynowało mnie ludzkie zachowanie, chciałam wiedzieć, dlaczego ludzie robią to, co robią. Stopniowo odkrywałam różne dziedziny psychologii oraz metody pracy.
Początkowo chciałam zająć się psychologią pracy, po nowoczesnemu zwaną jako psychologia menadżerska. Uznałam jednak, że to nie dla mnie. Zajęłam się więc prowadzeniem szkoleń i kursów dla dzieci i młodzieży. Odkryłam wówczas, jak przyjemna jest praca z młodymi ludźmi i ile frajdy mi sprawia.
I tak wymyśliłam „Mamę na całego”, czyli bloga, na którym chcę dzielić się moim rodzicielskim i psychologicznym doświadczeniem oraz sposobami, w jakie można stawiać czoła codziennym wyzwaniom. A także znaleźć odbiorców mojej pisarskiej sztuki.
Zainspirowała mnie do tego moja córeczka, która wniosła do naszej rodziny promyk nowości.”
1. Monika, jakbyś miała określić kim jesteś?
„To trudne pytanie, ponieważ, jak każdy pełnię w życiu wiele ról. Przede wszystkim jestem mamą, to jest aktywność, która – odkąd zostałam mamą – zajmuje mi cały czas. Nawet, jak dzieci nie są obok mnie, wciąż rozmyślam, co tam u nich, co porabiają i jak się czują. Moje macierzyństwo bardzo dominuje w moim życiu, może nawet za bardzo. Jestem teraz na takim etapie, że dopiero zaczynam przypominać sobie – kim jeszcze jestem.”
2. Jak znajdujesz czas dla siebie przy czwórce dzieci?
„Przyznam szczerze, że nie znajduję tego czasu albo w bardzo małym wymiarze. Czwórka dzieci to mnóstwo pracy, związanej z opieką nad nimi, domem, organizacją czasu. Dodam, że na co dzień jestem sama, gdyż mąż buduje drogi i jest w ciągłej delegacji.
Kiedyś ktoś mi powiedział, że jestem oddaną matką a ktoś inny nazwał mnie bohaterską matką. Coś w tym jest, bo kiedy mam wybrać – czy wypić spokojnie kawę, albo czy odwieść syna na przystanek, o co mnie prosi i wiem, że mu to ułatwi logistykę – bez wahania wybieram to drugie. Bez wahania ale także bez frustracji. Wiem, że on mi odda ten czas, który mu poświęciłam i na przykład zajmie się siostrą, kiedy go o to poproszę i będę mogła zrobić coś ważnego.
Jestem przyzwyczajona do tego, że wciąż ktoś jest obok mnie i woła – mamo. Alby nabrać siły i dystansu raz na jakiś czas jadę sama w góry. Ten jeden dzień wystarczy mi, by się zregenerować.”
3. Jak wychować córkę na silną i niezależną kobietę?
„Moim ogromnym pragnieniem jest to, by moja córeczka wyrosła na taką właśnie kobietę. Silną, niezależną – ale również łagodną i pełną empatii. Takie mam pragnienie, ale życie pokaże, co z tego wyjdzie. Dzieci wszak nie można zaprogramować. Moja córka jest jeszcze mała. Robimy razem różne rzeczy – domowe, ale też hobbystyczne, np. uczę ją jeździć na nartach. Uwielbiam patrzeć, jak się rozwija. Cieszę się, kiedy ma własne zdanie i potrafi powiedzieć „nie”. To jest niesamowite, jak dzieci po prostu coś komunikują, bez poczucia winy. Akceptuję to, bo chcę, żeby tak zostało.”
4. Co mama powinna przekazać synowi, aby był w przyszłości mądrym, odpowiedzialnym mężczyzną?
„Patrzę z dumą na mojego syna, który kończy w tym roku 18 lat. Nie będę ukrywać, że jest wspaniały 😊 Mądry, niezależny, odpowiedzialny. Pamiętam takie zdarzenie z naszego życia, kiedy przebywaliśmy w kuchni – ja, on i moja mama (babcia) i syn negocjował ze mną wysokość kieszonkowego a raczej rekompensatę kieszonkowego, kiedy się okazało, że jego młodszy brat dostaje więcej, niż on w tym wieku. Miał chyba 15 lat. To była wspaniała rozmowa. Leciały iskry a ja się świetnie bawiłam.
Moja mama była oburzona – jak mogę pozwolić na coś takiego, na taką „dyskusję”. A jemu powiedziała, żeby nie kłócił się z mamą (choć my się wcale nie kłóciliśmy), dał mi spokój i wykłócać to on się może z kolegami albo z kimś innym. Podobało mi się to, co odpowiedział – „Ale babcia, kiedy i gdzie ja mam nauczyć się negocjacji i „walki o swoje”, jeśli nie w domu, z mamą”?
I tak sobie myślę, że ważne jest dawanie dziecku tej przestrzeni do rozmowy, nie traktowanie go z dystansem i wyższością a raczej poważnie i po partnersku. Pewnie jest to trudniejsze, niż wydawanie po prostu rozkazów i nakazów, wymaga uwagi, energii, czasu i zaangażowania ale myślę, że tak trzeba, by wyposażyć dziecko w umiejętności potrzebne w dorosłym życiu.
Chcę, żeby moi chłopcy potrafili w przyszłości o siebie zadbać, uczę ich typowo „babskich” spraw, jak gotowanie, zakupy, sprzątnie i pranie. „Babskich” użyłam tu tylko dla jasności, w domu tego nie robię. Kiedy prawie trzy lata temu przywiozłam moją córeczkę do domu moja mama pochyliła się nad nią i z troską rzekła – „ojej, ale ty będzie miała ciężko, trzech starszych braci trzeba będzie obsłużyć, śniadanie im zrobić, skarpety uprać”…..no cóż. Tak było.
Kiedy wychowywała mnie (a ja mam dwóch braci) taka postawa była oczywista, a nasze pokolenie dopiero zaczęło się buntować przeciwko temu. Spojrzałam wówczas na mamę a to spojrzenie wystarczyło, żeby już więcej nie wracała do tego tematu i nie opowiadała więcej takich głupot swojej wnuczce. A żadna z nas przecież nie chce, żeby moi synowie a jej wnuki były życiowymi kalekami.”
5. Jakie cechy powinien mieć dobry rodzic?
„Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Każdy rodzic sam powinien sobie na to odpowiedzieć i wiedzieć, co jest dla niego ważne. Bycie rodzicem, wychowanie dzieci nie może dziać się obok i przy okazji naszego życia, kariery, przyjemności. Ważna jest świadomość tego, że jestem rodzicem i co chcę osiągnąć. Inne cechy ważne dla mnie to cierpliwość, spójność, traktowanie dziecka poważnie, wiara i zaufanie w jego kompetencje i umiejętności. Wiem, że jest takie modne określenie „jestem wystarczająco dobrym rodzicem”.
Dla mnie oznacza to, że jestem, jaki jestem i nie muszę nic zmieniać, by było lepiej. Myślę, że to trochę tak, jakbyśmy uznały, że skoro potrafimy zrobić rosół i pomidorówkę i wszystkim smakuje i są najedzeni to nie musimy już nauczyć się gotować innej zupy, że nie ma takiej potrzeby. Stoimy w miejscu a rozwój jest ważny, w roli rodzica również. „
6. Dlaczego kobiety wstydzą się przyznawać do tego, że są zmęczone rolą mamy.
„Myślę, że to dlatego, że mają to zakorzenione, przejęły to od mam i babć, które „przecież wychowały trójkę dzieci i jakoś dały radę”. To wstyd być zmęczoną, wstyd prosić o pomoc, bo przecież musimy dać radę. A tymczasem przypuszczam, że każda mama czuje zmęczenie i ma do tego prawo, jak każdy człowiek. W byciu mamą – zwłaszcza, kiedy jest się nią 24 h na dobę najbardziej męcząca jest rutyna i wykonywanie wciąż tych samych, syzyfowych prac.
Myślę, że sposobem na to może być przyjrzenie się sobie, swojemu życiu, zastanowienie się, co mogę zmienić w organizacji czasu, przestrzeni (np. zredukować ilość rzeczy, co jest pomocne w utrzymaniu porządku w domu), żeby znaleźć czas na przyjemności, odpoczynek, dzieci, randkę z mężem. I nauczyć się odpoczywać bez poczucia winy. A także odpowiedzieć sobie na pytanie – co mogę odpuścić.
Warto też wspomnieć, że ważna jest umiejętna komunikacja w rodzinie. Specjaliści od zarządzania czasem radzą, by nauczyć się „delegować obowiązki”. Oczywiście, ale to nie jest łatwe, bowiem wówczas możemy stać nie mamą a dowódcą. Dlatego istotne jest, by nauczyć się tak komunikować potrzeby, prośby, by były przyjęte naturalnie a nie jako rozkazy.”
7. Jak rozmawiać z nastolatkiem.
„Odpowiem krótko – jak z człowiekiem. W szkole, do której uczęszcza mój średni syn nauczyciele, którzy nagle stanęli oko w oko z nastolatkiem, którego wcześniej nie znali przestraszyli się tego i uznali, że jedyny sposób, by sobie z tym poradzić i młodzież nie weszła im na głowę to „trzymać ich krótko, wydawać rozkazy, nakazy i system kar”. To tylko moje przypuszczenia, ale z tego, co obserwuję, chyba słuszne.
A tymczasem trzeba być otwartym, umieć wysłuchać, nie tylko mówić i rozkazywać. Młody człowiek, który jest w wieku dojrzewania, poznawania siebie, który nabywa takie umiejętności, jak np. podejmowanie decyzji musi mieć przestrzeń do wyrażania własnego zdania, myśli i uczuć. I ma do tego prawo a naszym – dorosłych – obowiązkiem jest mu to zagwarantować.”
8. Jesteś psychologiem, czy to ci pomaga w wychowaniu dzieci?
„Nie wiem. Myślę, że wiedza, którą zdobyłam na studiach, np. o teoriach wychowania albo o poszczególnych stopniach rozwoju nie jest do niczego potrzebna a nawet ma się nijak do rzeczywistości, ponieważ rozwój dziecka jest indywidualny. Oczywiście zdarzają się odstępstwa i zdobyta wiedza może pomóc w zorientowaniu się, czy jest powód do niepokoju.
Kiedy pracowałam, jako psycholog szkolny czułam bezsilność wobec tego, że w szkole najważniejsze są przepisy, papiery, rozporządzenia a uczeń – dziecko, z którymi uwielbiam pracować jest na szarym końcu.
Bardzo dużo natomiast dało mi uczestnictwo w szkoleniach z terapii w PIE, których nie mogłabym zrobić nie będąc psychologiem po studiach, a w szczególności z Terapii Rodzin.”
9. Co myślisz o fali rozwodów w polskim społeczeństwie.
„No cóż. Wydaje mi się, że to po prostu oznaka naszych czasów. Powiem, jak każdy. Dawniej, kiedy coś się zepsuło, naprawiało się to do skutku i naturalnej śmierci. Dziś, jak coś się zepsuje – wyrzuca się na śmietnik i kupuje nowe. Czasem…nie ma co naprawiać, bo już jest tak popsute. Tak samo jest z ludźmi. Po co być razem, pracować, męczyć, cierpieć, poznawać, wysilać…jak można odpuścić i wymienić osobę, która mi nie pasuje. Po co tracić energię, kiedy można w tym czasie tyle fajnych rzeczy robić?
Myślę, że to dlatego, bo to prostsze. Jeden zgrzyt i już – do widzenia. A tymczasem małżeństwo to nie bajka. To praca na całe życie. Albo chcemy podjąć ten wysiłek, albo nie. Ja wybrałam to pierwsze i myślę, że w większości małżeństw byłaby to najlepsza droga. Pamiętajmy jednak że czasem (choć to zdecydowanie rzadziej), rozwód jest najlepszym rozwiązaniem.”
Dziękuję Monice za bardzo interesującą rozmowę. Jeśli chcesz ją bliżej poznać, zapraszam do niej na bloga https://mamanacalego.pl tam znajdziesz wiele wartościowych tekstów, przemyśleń.
A jak ty siebie postrzegasz, w obecnych czasach?
Komentarze
Bookendorfina w dniu 4 kwietnia 2019 o 09:20
Uwielbiam łączyć macierzyństwo z pracą zawodową i pasjami, jak wiele kobiet potrafi uruchomić drzemiącą w nich siłę, chętnie zaglądam na kobiece strefy blogosfery. 🙂
Monika (Mama na całego) w dniu 4 kwietnia 2019 o 11:06
Bardzo dziękuję za rozmowę 🙂
Ps. Uaktualnię tylko, że dzieci mają już 18, 14, 8 i 3 lata 🙂 Sorry, za niedopatrzenie.
Buziaki 🙂
Karolina z Rudeiczarne.pl w dniu 4 kwietnia 2019 o 22:39
Podziwiam! Jako kobietę, matkę i psycholożkę 🙂 W ogóle połączenie mamy i psychologa musi być ciekawym doświadczeniem! Tak dla Ciebie jak i dla Twoich Dzieci 😉
Bookendorfina w dniu 5 kwietnia 2019 o 12:38
Pamiętam, że jak moje dzieciaki były małe, to kilka osób sceptycznie na mnie patrzyło, że sama wyjeżdżam na dziesięciodniowe wakacje, udaję się w świat zostawiając dzieci same. Naprawdę same? A przecież był z nimi ojciec, który fantastycznie się nimi opiekował, nie miało znaczenia, że mylił ubranka dzieci, że codziennie ta sama zupka warzywna, że zapomniał przypilnować umycie ząbków pociech. Ale doskonale się z nimi bawił, nareszcie miała czas od rana do nocy, aby z nimi przebywać, poznać je lepiej, a przy tym rozumiał, że ja tez mam prawo do relaksu, tylko w skondensowanej formie, bo w inne dni roku byłam do dyspozycji dzieci. 🙂
matkaa w dniu 7 kwietnia 2019 o 17:32
Serio? Chyba każda mama potrzebuje czasu tylko dla siebie. Mnie to wcale nie dziwi.
melodylaniella w dniu 5 kwietnia 2019 o 12:39
Jaka pozytywna osóbka! Lubię takie wpisy 🙂
Iwona w dniu 5 kwietnia 2019 o 12:42
Bardzo interesująca Kobieta 🙂
Joanna w dniu 5 kwietnia 2019 o 12:56
Świetnie połączone pasje z pracą i umiejętnościami w jednej osobie.
Szczęśliwa Siódemka w dniu 8 kwietnia 2019 o 12:34
Świetny wywiad, niesamowicie pozytywna osoba! Bardzo podoba mi się ten fragment o negocjacjach z synem 🙂 Podziwiam wspaniałą relację!
matkaa w dniu 8 kwietnia 2019 o 14:31
Tak jak napisałam Monika była pierwszą osobą jaką poznałam w blogosferze. Bardzo się cieszę że na nią wpadłam.
Roksana www.kopanina.pl w dniu 19 maja 2019 o 21:43
Obecnie łączę bardzo wiele ról. Kobiety, mamy, żony, pracownika na etacie, przedsiębiorcy, blogera. Dużo tego, nie da się robić wszystkiego na 100%. Życie to sztuka wyboru. A bloga Mama na całego znam 🙂